Stowarzyszenie Centrum Inicjatyw Obywatelskich Ziemi Łowickiej

Historia rehabilitacji w Stowarzyszeniu

Na początku była nas szóstka, Ja i piątka niepełnosprawnych dzieci. Był to rok 2004. Zajęcia, za które płacił MOPS odbywały się w siedzibie CARITAS w Łowiczu. W krótkim czasie przybyło więcej dzieci i było nas 15. Po niespełna roku zajęcia rehabilitacyjne przeniosły się do prywatnego mieszkania na os. Bratkowice. Za ćwiczenia nadal płacił MOPS, natomiast dzieciaki reprezentowało stowarzyszenie, które swoją siedzibę miało przy ul. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Rehabilitacja nadal odbywała się w mieszkaniu na os. Bratkowice w pokoju o wymiarach 12 m². Wraz z mężem pomalowaliśmy pokój w dziecięce kolory, przykleiliśmy kolorowa tapetę w słonie tak, aby dzieci czuły się w nim dobrze. Nie mieliśmy sprzętu, więc po kilku tygodniach udało nam się odłożyć trochę grosza i zakupiliśmy jeden wałek, dwa zrobiłam własnoręcznie, zakupiliśmy piłkę rehabilitacyjną, używany stół do masażu, a od zaprzyjaźnionego łowickiego lekarza pożyczyliśmy materac. Pokój był gotowy, a mój dom przerodził się w „przychodnię”. Mimo wielu uniedogodnień panowała w nim iście rodzinna atmosfera. Rodzice z pociechami uczęszczali na rehabilitację dwa razy w tygodniu. Dzieląc wspólnie radości i smutki zaprzyjaźniliśmy się ze sobą.

W listopadzie 2005 roku przyszedł na świat nasz syn. Ja rehabilitowałam dzieci, natomiast rodzice kołysali Błażejka do snu. W tym czasie wiele osób zgłaszało się z prośbą o przyjęcie na rehabilitację kolejne dzieci. Dlatego w między czasie kończenia studiów magisterskich na Wydziale Fizjoterapii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, a robieniem kursów specjalistycznych uprawniających mnie do pracy z dziećmi z uszkodzeniami CUN, intensywnie szukaliśmy większej powierzchni dla naszej grupy podopiecznych.

I tak w 2008 roku znaleźliśmy miejsce w stowarzyszeniu na ul. Podrzecznej. Ponieważ nie dysponowaliśmy żadnymi środkami finansowymi na zakup sprzętu rehabilitacyjnego jak i na pensje dla specjalistów, którzy mogliby się zająć prawie 40 osobową grupą dzieci, wystosowaliśmy pisma do firm z prośbą o wsparcie.

I taką pomoc otrzymaliśmy od firmy SUN-DAY i Towarzystwa Upowszechniania Wiedzy „VEKTOR”. Zakupiliśmy dwa materace, trzy wałki o różnej średnicy, piłki i kliny rehabilitacyjne. Z mężem napisaliśmy pierwszy projekt i przystąpiliśmy do konkursu ogłoszonego przez PFRON, który po kilku miesiącach oczekiwań przeszedł pozytywną opinię merytoryczną i formalną. Mogliśmy wreszcie zatrudnić dodatkowego rehabilitanta, terapeutę zajęciowego, logopedę, psychologa, pedagoga i lekarza rehabilitacji. W między czasie zajęliśmy się wspólnie z rodzicami organizacją dwóch sal do rehabilitacji i terapii zajęciowej. Dzięki licznym sponsorom i ludziom dobrej woli, a także przy wsparciu siły roboczej z Łowickiego Zakładu Karnego zmodernizowaliśmy korytarz, świetlicę, łazienkę dostosowaną do potrzeb osób niepełnosprawnych oraz wymieniliśmy wszystkie okna i położyliśmy większość podłóg szwedzkich. To był bardzo pracowity okres, ale również pełen radości i sukcesów

Niestety z czasem okazało się, że siedziba na ul. Podrzecznej nie została ostatecznie miejscem, w którym moglibyśmy realizować swoje cele i założenia. Dlatego czyniliśmy starania w poszukiwaniu naszego upragnionego „kąta”. Wreszcie w styczniu 2011roku nastąpił wielki przełom. Udało nam się, bowiem podpisać umowę ze Starostwem Powiatowym na wynajem lokalu przy ul. Świętojańskiej. Pomieszczenia wymagały remontu, ale dzięki doświadczeniom zdobytym w poprzednich latach udaliśmy się z prośbami do sponsorów i Zakładu Karnego.
Po okresie wytężonej pracy wielu osób: rodziców, pracowników, wolontariuszy oraz dzięki niezawodnym sponsorom we wrześniu 2011 roku oficjalnie otwarto siedzibę Stowarzyszenia Centrum Inicjatyw Obywatelskich Ziemi Łowickiej.    Napisane przez nas projekty, które są wciąż udoskonalane powstały w oparciu o doświadczenie, które zdobyliśmy podczas wieloletniej pracy z osobami niepełnosprawnymi. Głównym celem, założeniem i ideą projektów jest dobro dzieci i ich rodzin, do którego nieustannie dążymy.

Piszę tę historię aby osoby, które przekroczą próg stowarzyszenia wiedziały, że to co w nim zastaną nie przyszło łatwo, lecz zostało okupione wieloma wyrzeczeniami, łzami porażki oraz wytężona pracą wielu ludzi, których miałam szczęście spotkać na swej drodze i którym pragnę podziękować z całego serca.


Z poważaniem          
Milena Brzoza – Gołaszewska

Copyright © MK SOFT